Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o aniele opiekuńczy mego rodzinnego ogniska, jakże mam cię powitać, jak ci za wszystko podziękować!
— Panie Stefanie, powitaj mię jak swoją narzeczoną i przyszłą towarzyszkę życia.
Podała mu obie ręce, które on do ust przycisnął.
— O, jakżem szczęśliwy, jak bardzo szczęśliwy, kiedy z ust twych takie słyszę słowa. Więc ty, królewno czarowna, moją będziesz, moją na zawsze!
— Tak, Stefanie; słowa danego nie cofnę i dumną jestem że mam być żoną męczennika, mam się starać, by przy mym boku o cierpieniach przebytych zapomniał.
— Już zapomniałem, już mi się wszystko małem wydaje, wobec nagrody, jaka mię w dniu tym spotyka.
— Wstań pan, mnieby przed tobą klęknąć należało, miejsce twe odtąd przy sercu, które ci się oddaje.
Objął ją wpół i serdeczny uścisk złączył ich dłonie.
— Chodźcież do matki, która was oczekuje, ozwał się wreszcie Bilecki. Ale matka w tej chwili przy nim stanęła. Patrzyła ona z drugiego pokoju na powitanie młodych, a teraz, wybrawszy moment stosowny, podeszła bliżej, by udział wziąć w ich radości. Stanęła przy Bileckim, jako przy ojcu przybranym Krystyny i, wyciągając ręce, przywołała ich do siebie:
— Moje dzieci, moje drogie dzieci!
Uklękli przed nią oboje, a ona, płacząc z radości, błogosławiła ich i ściskała, co po niej i Bilecki uczynił. Przybiegły do nich obie dziewczynki, podeszła i stara Katarzyna — i weselili się wszyscy, nie mogąc się swem szczęściem nacieszyć. Ale nadmiar radości osłabił siły staruszki, że musiano ją w fotelu usadzić i wody podać dla orzeźwienia. Teraz zauważono dopiero, że i Kra-