Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szych dla nich, niż sześć wieków. Kobiet tych było 16, a wspomnienie ich powinno być czczone w narodzie, jako świątobliwych polskich niewiast, co w obronie nieskazitelności wiary i świętości swych niemowląt na taką się zdobyły ofiarę.
Krasnodębski zamilkł i spojrzał na Krystynę. Poważne jakieś skupienie widać było w jej twarzy, z pochyloną głową jechała wolno i, choć przestał mówić, milczała Nie przerywał tego milczenia, rozumiał je i uszanował, aż wreszcie Krystyna podniosła na niego swe załzawione pytające oczy.
— I jakże się ta smutna walka skończyła?
— Przez te sześć tygodni wojsko, ogłodziwszy wieś ze szczętem, powróciło do Białej, nie dopiąwszy swego celu, a matki z dziećmi wyszły ze swych kryjówek leśnych. Powróciły w triumfie do domów, lecz podobniejsze do szkieletów niż do ludzi, tak były wyschłe i ogorzałe. Bóg tylko sam dał im ten niezłomny hart ducha i krzepił je zdrowiem codziennie.
— Bądźcobądź, czemże one żyły przez czas tak długi?
— Lud poczciwy z okolicznych wiosek, przekradając się nocną porą do lasu, przynosił im czasami chleb i żywność.
— Słysząc to, zda mi się doprawdy, że żyjemy w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Ta sama gotowość na męczeństwo, podobne również tamtym dowody chrześcijańskiej miłości względem cierpiących współwyznawców, pomimo grożącej za to odpowiedzialności.
— Tak; to też obok bólu, jakim nas niedola tego ludu przejmuje, czujemy i radość z ich zwycięstwa nad wrogiem, który, mimo swej potęgi, nie może dopiąć zamierzonego celu.