Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NARODZINY MARCHOŁTA333

o mój honor? Co za śmiałość!
Miechodmucha podle nogi
przekroczyły Maćka progi,
zanim wszedł tu, Chryste Panie,
ten, co tobie na organie
wygra wszelką pieśń — — —
MIECHODMUCH.  A juści!
Pan Bóg karę swoją spuści,
kiedy zechce i na kogo...
przemawiacie bardzo srogo — —
ino kto tu jest pyszniejszy? hę?..
I ja także niebu służę...
KOPIDOŁEK.  Dyć honory macie duże
i nikt wam ich nic umniejszy —
ino, że ja w te sposoby
równie Bogu miły:
kopię groby,
a kto, panie, bez mogiły
gdzieś tam legnie na rozstaju,
ten nie spocznie w bożym raju — — —
STOLARZ.  Jaki dumny! jaki dumny!
A ja czym jest szczur lub piesek?
Czy ja gorszy człek?
Kiedy kto na wieki legł —
ha? — bez trumny?
Czem jest grób bez czterech desek?
Każdy Bogu blizki,
kto żyje na świecie!
Wy śpiewacie, w miechy dmiecie,
ja robię kołyski,
a jak trzeba, to i trumnę skleję —
Panie kumie, wziąć wam miarę?
MACIEK.  Moje kości stare,
ale jeszcze mam nadzieję — — —
STOLARZ.  Na kołyskę — — —
POPIOŁEK.  Przyjdzie pora
STOLARZ.  Słyszę, baba ponoć chora — — —
SZEWC  A ja powiem jedną sprawę:
chcecie zepsuć tę zabawę?
Stał dziadulo raz przy drodze
z powrósłem na nodze — — —