Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
332CHIMERA

biada mi niebodze — —
PANI WIÓREK.  Czy to ja mam cnotę w nodze?
Rozum stracił pan szewczyna —
duby plecie, duby!..
Chodź do swej pieszczotki,
uściskaj ją, daj-że pyska — —
STOLARZ.  Ucałuje i uściska
Karolinkę mąż twój słodki —
Karolińciu, kurko moja — cip!
PANI WIÓREK.  Cip! cip!
STOLARZ.  A pan szewiec — —
SZEWC.  Także cip! cip!
Zapijma to!
Człowiek na to, jak na lato — — cip...
ŻEBRAK.  Dziadulina szła po moście,
poręcz była śliska — — —
PANI WIÓREK.  Czemu nie szła prościej — ?
SZEWC.  Anoć proszę, zacni goście,
pijmy za zdrowie miłości!
Bez niej życie, jak na oście
abo na pokrzywie — —
WSZYSCY.  Niech nam żywię!
POPIOŁEK.  Wiemy o tem wyśmienicie,
czem jest życie!..
WÓJT.  Niebem, piekłem —
jak dla kogo...
MIĘCHODMUCH.  Nie! już rzekłem:
Życie ludzkie jest jak dech,
Pan Bóg dmie w organny miech —
ORGANISTA.  A ja mówię, co ze słuchu
jest wam znane, bracia moi —
dla piśmiennych rzecz ta stoi
nawet w książce — jako zasię
Stwórca karze w swoim czasie
wszelką pychę. Miechodmuchu!
Z tyłu Ii organy znasz,
a zaś tyle pychy masz,
że mędrkujesz, oczywista,
nim przemówił organista — — ! — —
Przytem, powiedz: gdzie jest dbałość