Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
106CHIMERA

Faun.

Pełnią Życia!! — Wśród kłosów wonne mam posłanie!
Żuk gnojny lśnienie skrzydeł śle mi w upominku

Pesymizm.

Krew?

Satyr Dziejów.

i krew dobra

Reporter.

płakałem po szynku!

Faun.

 — i to dobre: naiwne złego ukochanie. —

===============

Życie do Bohatera.

Szmat futra, lśniący rudawym przepychem,
słoneczni łany, jasności niesyte —
Lękami borów ciało upowite
tuli doń Troska — — róż sinych kielichem
rozwija kwiaty, śni marzeniem cichem
(noc głucho tętni przez drogi odbyte) — —
Cień pada w duszy zwierciadlaną płytę.
cień wspólnych zbrodni z pokutniczym mnichem!
szła dotąd skuta: za nim, za Zwątpieniem —
Lśni przepych słońca! Głębokiem spojrzeniem
modli się Troska, jak więzień mogiłom;
niedługo rzuci ciebie — tajemnicza!
W śmiech blasków tuli siny kwiat oblicza —
Wciąż przepych wzrasta!
Słońce ją zabiło. —

Panteizm.

ON dobry! ON Tworzenia i Zniszczenia Droga!
Wino tego życia płynie z jednej czary
Pójdź za mną! — Czego wątpisz, człeku małej wiary?
Wszędzie jesz i pijesz Ciało twego Boga!