Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚLADEM ROSYNANTA103

Epikureizm — Rzym spopiela,
Variété, Simonizm, falanstera — — —

===============

Maciek.

A gdzie, panocku, idzieta i od kiela?

I Faun zabiega:

— a wszystkie mędrków Tajnie i Zwątpienia
nie warte chwili Zupełnego Życia!
nie warte jednej Złudy przestrzennej,
uścisków Lasu, pieśni Milczenia,
lilij na mrocznych kobiercach gnicia,
łzy rozpalonej, igły promiennej — —

II Faun.

Szmaragdowa baśń. Zabliźnione drzewa.
Jutro. Straszna kaźń — to mi życie śpiewa!

Łan.

Obłąkana dusza moja się rozkwieca,
na sierpie lśni, w blask zboża się nurza,
ze szczęścia kwili, kiedy ją oświeca
dumna, stalowa, nieugięta burza!

Chór Życia.

Jak dobrze!!

Optymizm.

I to nawet, że w parny ranek
dech słońca na śmietnisku prysł w barwy tęczowe!

Pesymizm.

Cicho! Sfinks chychocze w pożarnej ironii

Dziewczyna.

Uciekł mi kochanek,
nikt go nie dogoni!