Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

glądu, który na każdy zarzut odpowiadał: „Tutaj jest stronnictwo porządnych ludzi“, dając tem do zrozumienia, że wszystkie inne dzienniki są redagowane przez samych nicponiów; pozdrowiło się ze dwadzieścia osób, z tego piętnaście nieznanych zupełnie; rozdało się tę samą ilość uścisków ręki, nie zwracając na to uwagi, że trzeba było kupić rękawiczki; poszło się dla zabicia czasu podczas ulewy do komedyantki, która prosiła aby jej narysować kostyum Wenustry; umizgało się do dyrektora teatru, który powiedział na odchodnem: „Możeby dobrze było, gdyby się pan udał do Z...; to jest najcięższy, najgłupszy i najsławniejszy ze wszystkich moich autorów; z nim może dojdziesz pan końca. Zobacz się pan z nim, a potem zobaczymy“; chełpiło się (dlaczego?) kilkoma brzydkimi, w istocie nigdy nie popełnionymi czynami, a wypierało się tchórzliwie innych niecnych postępków, z ochotą popełnionych, występków z fanfaronady, zbrodni wobec opinii ludzkiej; odmówiło się przyjacielowi łatwej przysługi, i dało się piśmienną rekomendacyę skończonemu łotrowi; uf! czy na tem koniec?
Niezadowolony ze wszystkich i niezadowolony ze siebie pragnąłbym w milczeniu i sa-