Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
III.
CONFITEOR ARTYSTY.

Jakże przejmujące są schyłki dni jesiennych! Ach! przejmujące aż do bólu! sąbowiem rozkoszne wrażenia, których nieokreślność nie wyklucza bynajmniej wysokiego napięcia; nie ma kolca ostrzejszego nad kolec Nieskończoności.
Co za rozkosz napawać wzrok widokiem bezmiaru nieba i morza! Samotność, milczenie, niezrównana czystość błękitu! drobny żagiel trzepocący na horyzoncie i który swoją małością i odosobnieniem przypomina mi moje własne, nieuleczalne istnienie, — melodya jednostajna tłumu, wszystko to myśli przezemnie, albo ja myślę przez to wszystko (gdyż w majestacie marzenia moje „ja“ rychło się gubi!); wszystko to myśli, mówię, ale muzykalnie, malowniczo, bez dociekań, bez syllogismów, bez wywodów.