Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Łem był tylko widzieć ulatujące piosenki. Naprzyklad, jeśli wyrwałem się z uwielbieniem dla jakiejś książki, jakiegoś poematu lub opery, mówiła zaraz: „Ty może myślisz, że to jest bardzo potężne? czyż ty się znasz na sile?“ i dowodziła.
„Pewnego pięknego dnia wzięła się do chemii, w ten sposób, że pomiędzy jej, a mojemi ustami znajdowałem odtąd maskę szklaną. Przytem wszystkiem, straszna świętoszka. Jeżeli kiedykolwiek dotknąłem ją ruchem trochę zanadto miłosnym, rzucała się, jak mimoza zgwałcona...
— Jakże się to skończyło? spytał jeden z trzech innych. Nie myślałem, że jesteś tak cierpliwy.
— Bóg, odpowiedział, dał lekarstwo w samej chorobie. Pewnego dnia złapałem tę Minerwę łakomą siły idealnej w czułem sam-na-sam z moim służącym i w sytuacyi, która mię zmusiła usunąć się dyskretnie, aby ich nie zarumienić. Wieczór odprawiłem ich oboje, wypłaciwszy im zaległą pensyę.
— Ja zaś, zaczął drugi, muszę się skarżyć tylko na siebie samego. Szczęście przyszło zamieszkać ze mną, a ja go nie poznałem. Przeznaczenie zesłało mi w tych ostatnich czasach pociechę z kobiety, która była najsłodsza, naj-