Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXXVIII.
KTÓRAŻ JEST PRAWDZIWA?

Znałem niejaką Benedyktę, którą przepoiła atmosfera ideału i której oczy rozniecały żądzę wielkości, piękności, chwały i wszystkiego tego, przez co się wierzy w nieśmiertelność.
Ale ta cudowna dziewczyna zbyt była piękna, by żyć długo; to też umarła w parę dni potem, jak ja ją poznałem, i ja sam ją pogrzebałem w dniu, gdy wiosna rozbujała swe kadzielnice aż ponad cmentarze. Ja ją to pogrzebałem, dobrze zamkniętą w trumnie z drzewa pachnącego i nie próchniejącego, jak kufry indyjskie.
A gdy topiłem oczy w miejscu, gdzie był zakopany mój skarb, zobaczyłem nagle małą osóbkę dziwnie podobną do zmarłej, która drepcąc po świeżej jeszcze ziemi z gwałtownością histeryczną i dziwaczną, mówiła wybuchając śmiechem: „To ja jestem prawdziwa Benedykta!