Strona:Celina Gładkowska - Nie miała baba kłopotu.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co mieli długi, a nie mieli czem ich zapłacić. Potem, w miarę, jak Magdy pieniądze rosły, zgłaszali się młodzi gospodarze, co musieli pospłacać z gruntu i chaty rodzeństwo, lub też trzymać je ciągle przy sobie, mieszkać razem i kłócić się ciągle. Aż wreszcie gdy po dziesięciu latach gospodarskiej służby Magda chatę i ogród dostała, gdy przeniosła tam starą matkę, i do pomocy jej sprowadziła z drugiej wioski siostrzenicę sierotę, poznali się wszyscy na niej... Ani jednego w całej wsi nie było już teraz, coby nie posłał swatów natychmiast, gdyby tylko dziobata Magda wyjść chciała za niego...
Ale Magda pomądrzała od tego czasu, gdy kupowała chłopakom wódkę i piwo, żeby z nią tańcowali. Ona teraz nie chodziła na tańce, croć wiedziała, że jej tam zalotników nie braknie, że teraz nie ona dziewczętom, lecz one jej zazdrościć będą pięknych strojów, na które je niestać było. Magda wzruszała ramionami, gdy ją do karczmy na muzykę ciągnęli, a gdy o mężczyznach mówiła, z obrzydzeniem spluwała na ziemię.
Właśnie w tym czasie panicz sobie przywiózł od szwagra, co mieszkał koło Olkusza, dziarskiego chłopaka do koni. Staszek miał lat dwadzieścia, smukły był a giętki jak topola, czarny wąsik sypał się mu nad malino-