Strona:Catulle Mendes - Nowelle.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szampana, nie może mieć tajemnic (chybaby miał dyabelnie tępy słuch) to, co się działo i to co się dzieje w towarzystwie współczesnem. Pokręć pan zatem korbką! Jestem gramofonową kroniką wszystkich nowin jednej piątej części stulecia; przerzuć moje kartki; gestem skorowidzem wszystkich sekretnych adresów wszystkich dzielnic Paryża, almanachem gotajskim wszystkich cudzołóstw i rodowodów bękarcich. Potrafię panu wymienić — z nieomylnością pilnego ucznia, recytującego zadany wierszyk — imię, nazwisko, pochodzenie, majątek, męża, kochanka czy kochanków stu kobiet, uczestniczących w balu niniejszym; wiem, dokąd baronowa de Cantelos każe się wieźć dwa razy na tydzień, osłoniwszy twarz potrójną woalką — o! ani do przyjaciela ani do przyjaciółki; i jeźli tylko ciekaw jesteś usłyszeć, powiem panu, dla kogo pani de Villabianca sprzedała, z zastrzeżeniem odkupna, u jednego z jubilerów w Palais-Royal, jeden z swych przecudownych kolczyków; obecnie tylko lewy zawiera brylanty prawdziwe. Ale przez litość dla mej miłości własnej paryskiego cicerone nie zadawaj mi pytań na temat tej ponętnej osóbki, która padła, po skończeniu walca, w głąb tego tam fotelu i ziewa w tej chwili zlekka, aby pokazać swoje różowe dziąsła młodej wilczycy, w chwili kiedy w nią wlepisz wzrok baranka, gotowego na jej widok zabeczeć z roztkliwienia. Albowiem być może, iż jest gdzieś pomiędzy niebem a ziemią tajemniczy