Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szwajcarski, Agassiz, studiował pilnie i skrupulatnie, jak na geologa przystało, t. zw. moreny, czyli kamienie i odłamki skał, które lodowce znoszą na doliny i układają artystycznie rzędawi i warstwami. Uczony znalazł dowody niezbite, że ongiś lody sięgały znacznie dalej, niż przypuszczamy, jego następcy poważni (Penck) opowiadają o czasach, kiedy Europa północna wyglądała, jak dziś Grenlandia, rysują mapki, na których masywne „wieczne“ lody leżą warstwami kilometrowej grubości na wybrzeżach Bałtyku, na niżu polskim, zakrywają dzisiejszy Berlin, Lipsk, Hanower, piękną Holandię i całą prawie uroczą Anglię. Geologia z wyraźnego rozkładu materiałów morenicznych wyczytała — lepiej niż to potrafiłby chiromanta — cztery epoki lodowcowe w historii zamierzchłej naszego globu, lat temu 500 tysięcy trwała jeszcze pierwsza, lat temu 50 tysięcy skończyła się czwarta, były trzy antrakty cieplejsze w tej zimnej i długiej tragedii czteroaktowej.
Zastanawiano się nieraz nad przyczynami tych zmian naprawdę dramatycznych w klimacie, wysuwano różne teorie mniej albo bardziej sprytne. Jedni mówili o geografii, o tym, że lądy i kontynenty wznoszą się i opadają z biegiem czasu, że prądy morskie zmieniają kierunek, inni znów wskazywali na zmiany w kształcie orbity ziemskiej. Niedawno na posiedzeniu dostojnego tow. astronomicznego w Anglii przedyskutowano i poddano krytyce wszystkie te