Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

13 koni motorowych na jedną biedną głowę mieszkańca, każdy przeciętny obywatel ma jakgdyby za sobą spory oddział cieni — 40 ludzi niewidzialnych, którzy pod jego rozkazami pracują. Otóż — przeciętny obywatel dzisiejszy wcale nie jest taki znów mądry, żeby mógł czterdziestu ludziom wydawać dorzeczne rozkazy. I tu jest węzeł prawdziwego dramatu.
A inwencja wynalazców i odkrywców nie słabnie ani na chwilę. Wybitny chemik amerykański, prof. E. Bartow, oświadczył w tych dniach dziennikarzom w wywiadzie, że po dłuższych próbach trafił na sposób praktyczny, umie zużytkować nawet gorsze ziarno, moczy je, wydobywa substancję, zwaną „inozitolem“. Z tej znów substancji można łatwo otrzymać — krótko a zwięźle mówiąc — hexanitroinositol, czyli inaczej naddynamit, coś bardziej zwartego, mocnego, wybuchowego od nitrogliceryny. Tymczasem jeszcze cały zapas światowy groźnej materii składa się z 25 funtów „piekielnego cukru“, które prof. Bartow trzyma pod kluczem w swej pracowni (uniwersytet stanu Iowa). Ale może nadejść dzień...
Dynamit ze zboża... Jest jakiś symbol w tym odkryciu, jakiś temat do wielkiej tragedii nowożytnej.