Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

perymenty niesamowite, tajemnicze zjawy w ciemnych pokojach, przyda się wiadomość, że są już w sprzedaży subtelne błony, wrażliwe na promienie podczerwone (infra). Można aparatem fotograficznym robić zdjęcia po ciemku, nie zapalając światła, nie błyskając magnezją, można spokojnie, za dnia na filmie obejrzeć, co się materializuje i kto straszy na seansie spirytystycznym, nie trzeba polegać na zawodnych świadectwach zmysłów i przygodnych obserwatorów. T. zw. media będą się musiały teraz bardziej wysilić i mocniej wziąć w kupę... Poetom zaimponować powinna stanowczo pierwsza chyba w dziejach literatury „śpiewająca książka“. Autorem zajmującego dzieła jest p. Nicholson, przyrodnik, ornitolog. Studiuje ptaki i zamiast długo opisywać czytelnikowi w szarych słowach, jakie dźwięki słowik wyrzuca z gardziołka, jakie nuty wydobywa kos, zięba, turkawka — naturalista angielski dodaje do książki dwie spore płyty gramofonowe, odpowiednio „nagrane“ w lasach podmiejskich. Podobno niektóre zdobycze cierpliwego p. Nicholsona — np. „okrzyk wojenny“ zielonego dzięcioła — są czymś jedynym w dotychczasowej literaturze przyrodniczej i znakomity Julian Huxley pisze ze szczerym entuzjazmem o talencie autora (mamy tu na myśli ornitologa, nie dzięcioła). Śpiewająca książka — to doprawdy miły i piękny pomysł.
Inne prace nowoczesnych przyrodników, cierpliwych biologów otwierają jeszcze bodaj