Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

teres w ręce, wydobywać miąższ z łupiny, przemawiać do tłumów, układać kolorowe mapki, tworzyć z faktów barwne mozaiki. Dr. Otto Neurath (nie minister, broń Boże, tylko przedstawiciel t. zw. „kierunku wiedeńskiego“) pracuje od lat nad oryginalnym „językiem obrazkowym“, który trochę przypomina hieroglify, a trochę powiastkę fantastyczną Conan Doyle’a o „tańczących figurkach“. Zamiast się długo rozwodzić nad przyczynami bezrobocia np. rysujemy po prostu dziewięciu czarnych górników, ładujących własnoręcznie łopatami węgiel do trzech wózków i piszemy: rok 1923, później malujemy czterech górników, taśmę, cztery wózki — rok 1928 i wszystko jest jasne. Można takimi symbolami, „izotypami“ pisać księgi, zrozumiałe dla wszystkich klas i narodów, można tworzyć czytelne encyklopedie, artykuły, podręczniki, felietony... Periculum in mora!
Może doprawdy nam — pismakom, gazeciarzom — grozi zagłada? Może nas filozofowie pozbawią chleba, wywłaszczą, wpiszą na listę bezrobotnych?!
Pewna nadzieja jeszcze nam świta... Czytam właśnie w tygodniku amerykańskim o dociekaniach estetycznych jakiegoś poważnego matematyka, teoretyka, profesora. Kwadrat — powiada ów przedstawiciel nie wiem już jakiej szkoły — jest estetyczniejszy od rombu. Piękno kwadratu = 1,50, urok rombu to 1,0, a zwykłego trójkąta tylko 0,63...