Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ich Herostratów, którzy się chcieli wsławić paleniem świątyń w Efezie i wsławili się istotnie — figurują we wszystkich encyklopediach, historia mówi szeroko o Atyllach i innych biczach bożych. Jeden z felietonistów londyńskich twierdzi, że wandalizm — jak złe zarazy w niektórych krajach — nie wygasa właściwie nigdy, ma okresy trachę słabsze, ma wybuchy mocniejsze, ale zawsze to, co człowiek stworzył, budzi w innych ataki szału niszczycielskiegc — posągi, mury, literatury giną, zapadają się nie tylko w trzęsieniach ziemi i katastrofach wulkanicznych. Z głośnych siedmiu cudów antycznego świata pozostał jeden: piramida Cheopsa, i ta ocalała zresztą również cudem, bo na złej woli nie zbywało zawziętym barbarzyńcom i kalif Manun kilka lat skrobał pracowicie różnymi narzędziami potężne kamienie grobowca egipskiego, nie mógł ich ruszyć, zmordować i tylko podrapał tu i owdzie mocne bloki. Przepadały w płomieniach książki za Omara i za Gobbelsa, nie zostało nic z malarstwa greckiego, zginęły rzeźby Praksytelesa, Fidiasza, dzieło Petroniusza, setka dramatów Eschylosa, zniknęły nagle miasta ongiś głośne, Niniwa, Babilon, zapodziały się gdzieś całe cywilizacje — Meksyk, Peru.
To też z bardzo rozsądnym projektem wystąpił na łamach prasy dr. T. Jacobs, rektor jednego z uniwersytetów amerykańskich. Chciałby ułatwić żmudną robotę archeologom czasów przyszłych, chciałby gdzie w cichej piwnicy, w