Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pus“ Marstona mógłby być dalekim prapradziadkiem głośnego „Człowieka z Piltdown“, jest od niego o kilkadziesiąt tysięcy lat starszy, żył w starszej epoce kamiennej, bardziej przypomina szympansa — to w ogóle nowe „brakujące ogniwo“ z naszej, z ludzkiej strony.
Słowa „missing link“ (brakujące ogniwo) pszeszły od dawna z ksiąg i referatów do języka potocznego, laika trochę już niecierpliwi cała ta sprawa, nie może pojąć, dlaczego naukowcy przy każdym odkopanym truposzu chińskim, jawajskim, neandertalskim powtarzają te same tajemnicze wyrazy i w tych samych prawie zdaniach mówią o ważnym odkryciu.
A jednak — trudno się dziwić przyrodnikom. Dla zwykłego historyka każdy odnaleziony list Napoleona do Marii Ludwiki od razu „rzuca nowe światło“ i „wypełnia dotkliwą lukę“ — a cóż znaczą wszystkie Napoleony, Ludwiki wobec tych lat milionów i tych tragedyj geologicznych, które odtworzyć musi prehistoryk? Czerep i skamienielina może znaczyć więcej, może być ciekawszym dokumentem, niż kupa szpargałów i niż całe tajne archiwum z epoki chytrego Fouche’go, ministra policji.
Dla laików „brakujące ogniwa“ nie są już dziś i nie powinny być żadną sensacją. Łańcuch zimnych faktów zamknął się dawno i każda lepsza książka antropologiczna, każda poważniejsza encyklopedia opowiada wyraźnie i niedwu-