Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wie zorganizować ów Trybunał najwyższy, jak mu zapewnić posłuch? jak ma wyglądać z bliska „dyktatura naukowa“?
Nasuwają się różne trudności natury praktycznej. Żyjemy w wieku XX, nie w epoce faraonów i kapłanów egipskich, nie możemy odkryć naukowych otoczyć tajemnicą, nie zamkniemy przed tłumem profanów naszych bibliotek i ksiąg na siedem spustów, czy siedem pieczęci. Przeciwnie nawet — wydajemy za kilka złotych tomik, w którym najwięksi koryfeusze wiedzy nowszej, Bertrand Russell, Haldane, fizyk Andrade, astronom H.  Spencer Jones mówią w zwięzłych artykułach o „misteriach życia i śmierci“. Taka książka wyszła niedawno w Londynie i zdumiony czytelnik może się już na pierwszych stronicach przekonać, na jakie wyżyny i do jakich głębi dociera dziś zawzięta wiedza przyrodnicza. Russell roztrząsa kwestię, czy żyjemy po śmierci, Jones (astronom królewski) mówi o życiu na innych planetach, Donnan (chemik) rozważa obiektywnie, jakie są szanse, że pewnego dnia „stworzymy życie“ w laboratorium, w probówce. Może najwięcej werwy mają artykuły popularne świetnego biologa, genetyka londyńskiego, J. B. S. Haldane’a. Z pewnych głośnych odkryć amerykańskich (badania najnowsze Stanley’a) Haldane wyciąga wniosek, że już dziś odnaleźliśmy substancje chemiczne, które się rozmnażają jak żywe i wywołują epidemie w roślinach, jak bakterie, że pas pogra-