Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mąż historyczny miał, jak pisano sześć palców — i to samo się zdarza po tylu wiekach w dzisiejszej rodzinie rumuńskiej. Chromozomy... geny...
— Kiedy zgromadzimy dostateczna liczbę danych — mówił jeszcze uczony badacz dziedziczności sprawozdawcom prasowym — będziemy umieli drogą właściwej selekcji hodować okazy zdrowe, odporne. Mniej więcej pod koniec bieżącego wieku... choroby i niezrozumiałe epidemie powinny zniknąć zupełnie z oblicza ziemi!
Tak mocno i stanowczo przemawia dziś młoda, dzielna, odważna nauka o życiu.
W doświadczeniach na mniejszą skalę — laboratoryjnych, biologia ma już zresztą i teraz wyniki zdumiewające. Jeden z badaczy amerykańskich wstrzykuje od dłuższego czasu szczurom ekstrakt „grasicy“ (pewien gruczoł, wydzielający hormony). Otrzymuje w siódmej generacji szczury-olbrzymy, guliwery między liliputami.
— Gdybym miał wyrazić rezultaty w innej większej skali — powiada — w skali ludzkiej, rzekłbym krótko: to, co widzę w pracowni nasuwa stanowczo przypuszczenie, że człowiek mógłby być dojrzały już w... ósmym roku życia, o ile by — oczywiście — jego ojciec, dziad, pradziad karmił się wyciągiem z grasicy (thymus).
Voilà!
Botanicy na stacjach doświadczalnych pracują jeszcze gorliwiej od zoologów, zapylają,