Strona:Bruno Winawer - Ziemia w malignie.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzieści pierwiastków, rozbija jądra, tworzy z niewidzialnych odłamków nowe, niebywałe, własne „formy materii“. Ale dziennikarzom zwrócił przede wszystkim uwagę na to, że te jeszcze wczoraj tylko dla fizyków i teoretyków ważne kunsztyki i rewelacje znajdą lada dzień albo już znalazły zastosownie w medycynie. Prof. Lawrence z Kalifornii zbudował przecież potężny aparat, który wypluwa dziesięć milionów „neutronów“ na sekundę, te neutrony znowu największy zamęt wywołują w drobinach, zawierających wodór, a zatem w związkach organicznych. Nie ulega kwestii, że mocne potoki neutronów przydadzą się w klinikach i pracowniach biologicznych bardziej może, niż dawniej promienie Roentgena. Będą niszczyły w organizmach nowotwory złośliwe, będą zabijały bakterie chorobotwórcze, będą niechybnie tworzyły w przyrodzie żywej nowe „warianty genetyczne“, nowe, nieznane odmiany zwierząt i roślin.
Zachęceni różnymi sukcesami przyrodnicy usiłują w ostatnich czasach rozstrzygać bardzo wielkie kwestie na niedużych stołach pracowni doświadczalnej. W Moskwie powstało — jak piszą — „laboratorium klimatyczne“. Przez salę biegną długie rury, w których można — aparatami — wywoływać zamiecie, tęgie mrozy, wichry, śnieżyce i oglądać to wszystko spokojnie przez boczne okienko. Już dziś — jak twierdzi prof. Bastiamow, dyrektor pracowni — można wyciągnąć niektóre bardzo praktyczne wnioski