Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(Dzwonek — z korytarza głos Przetakowej).

PRZETAKOWA: Panie doktorze! Panie doktorze!

GORDON (uchyla drzwi).

PRZETAKOWA (szeptem): Dzwonią! Otworzyć?

GORDON: Niech się pani nie waży! Pod żadnym pozorem!

PRZETAKOWA: Kiedy strasznie mocno dzwonią.

GORDON: Kobieta?

PRZETAKOWA: Nie wiem. Postaram się wymiarkować.

GORDON: Ale niech się pani nie odzywa! Niech pani nic nie mówi, niech pani oddech wstrzyma!

PRZETAKOWA (wraca po chwili): Mężczyzna.

GORDON: Sam?

PRZETAKOWA: Sam. Puścić?

GORDON: Uchyli pani ostrożnie drzwi. Jeżeli pani spódnicę jaką zobaczy, zatrzaśnie je pani natychmiast! Rozumie pani?

PRZETAKOWA: Rozumiem.

(Wychodzi. Pauza. Po chwili — głos Przetakowej).

Pan doktor Perlmutter.

GORDON (westchnienie ulgi).

PERLMUTTER (wpada, zawadza o coś): Gordon, ciesz się! Pójdź w moje objęcia! Winszuję!

GORDON: Co się stało?

PERLMUTTER: Wszystko, wszystko się stało! Nie będziesz się już oświadczał.

GORDON: Jak to? Co? Dlaczego?

PERLMUTTER: Bo nie potrzeba. Cała historia. Szedłem do Tarskich. Po drodze spotykam pannę Mirę. Masz kajety — sam jej oddasz.