Strona:Bruno Winawer - Roztwór Pytla.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PERLMUTTER: No i co?

GORDON: Właśnie, że nie pamiętam. Wiem, żem chwycił jakiegoś pasażera za ramię, zdziwiłem się, że taki mały piesek ma taki duży medal... wręczyłem mu bilet wizytowy... no i masz, zostało mi w ręku!...

PERLMUTTER: Bilet? Wyzwałeś go na pojedynek?

GORDON: I to możliwe.

PERLMUTTER: Coraz lepiej! Coraz lepiej! I cóż ty wobec tego wszystkiego zamierzasz uczynić?

GORDON: Zamierzam dziś wcześniej pójść spać. Mam wrażenie, że ciężar właściwy mojej głowy powiększył się w dwójnasób.

PERLMUTTER: Dobrze, ale musisz mieć przecie jakiś plan działania?

GORDON: No tak. Owszem. Mam. Postanowiłem wszystko razem traktować lekko i przez nogę. Mój drogi, każdy subiekt handlowy ze sklepu korzennego ma prawo bywać, gdzie mu się podoba, robić, co mu się podoba. Nie podlega żadnej kontroli! Dlaczego ja mam być gorszy?

PERLMUTTER: Subiekt handlowy! Po pierwsze subiekt handlowy nie stoi tak wysoko na drabinie społecznej jak docent uniwersytetu, a po drugie — pobiera ośm razy większą pensję. Też porównanie! Podług mnie powinieneś sobie postąpić, jak następuje: Powinieneś ugrupować wszystkie fakty, oznaczając je wręcz algebraicznie, aby następnie, drogą dedukcji matematycznej, znaleźć wyjście z sytuacji. Tak zwane zagadnienia życiowe dadzą się zawsze sprowadzić do prostych zadań z geometrii wykreślnej. Czy ty mnie słuchasz. Gordon?