Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pię na stacji czysty kołnierzyk. Zawsze zapominam o tych drobiazgach i to mi już nieraz zagradzało drogę do szczęścia. Jak ona na mnie patrzy! Co za błogosławione zrządzenie losu, że jadę zagranicę, jako przedstawiciel prasy, a nie jako pszczelarz! Pszczelarz nie miałby takiego sukcesu!
Zmiażdżony i zgaszony dentysta usiłował się uśmiechnąć. Szepnął coś o guwernantce angielskiej dzieci Sienkiewicza i bąknął kilka zdań niezrozumiałych o uzębieniu w historji, o sztucznych zębach Gabrjela d’Annunzio, ale to spaliło na panewce i minęło bez wrażenia.
W ceratowym bruljonie przybyła natomiast nowa pozycja:

8. 
W podróży do Pragi zachowywałem się jak typowy „Hochstapler“. Gadałem bzdury i udawałem potentata prasowego. Podawałem się za kolegę Rockefellera i Citroena. Wprowadziłem w błąd pewną „damę kameljową“ i tak oszołomiłem niejakiego Benka, dentystę (Kaltegat? Katzensprung? Skagerrak? pamięć mi słabnie), że zapłacił za mój obiad w wagonie restauracyjnym 
 Zł. 7.20
  
oraz za piwo w Piotrowicach 
 K. cz. 20.50