Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się uważnie doktorowi Mecowi, który pod magiczną siłą tego wzroku zarumienił się mocno i zaczął nerwowo zapinać marynarkę na dwa istniejące i jeden urwany guzik.
— Nie poczu... nie przyznawam... nie poczujam się — rzekł wreszcie — do żadnej winy!... Jeżeli ten ślusaty wąsarz...
— Kto?
— Jeżeli Kulka miał z początku jakieś rezultaty, to uważam... Głupstwo... Dzisiejsza technika ma tysiące różnych sposobów. Mucha może wystrzelić z armaty, komar połączy dwa druty — krótkie spięcie i wybuch jest! Cóż z tego, że kot miauczał, a wentylator się obracał? Trzeba znaleźć coś nowego. Inaczej mamy do czynienia z tak zwanym trukiem, trikiem...
— Nie rozumiem! — rzekł Husiatyński. — Pan to rozumie, panie Kozdrajski? Tryk? Truk? Co ten człowiek wygaduje?
— Przepraszam. Bardzo przepraszam. Teraz ja mówię. Można obracać wentylator, strzelać z armaty, zburzyć miasto i wysadzić Alpy w powietrze nietylko zapomocą miauczenia głupiego kocura, ale wzmacniając odpowiednio bzykanie muchy i cykanie zegarka. Amplifikacja! Relais! To nie są nowe źródła energji. Ślusarz — nie