Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

front, rozchmurzył czoło, znów poprawił szelki, podrapał się za uchem i wreszcie podał Mecowi łapę potężną o krótkich palcach:
— Siadaj pan. Nazywam się Rudi Lübek. Pan na pewno czytał o mnie w gazetach. Znają mnie ludzie. Moja narzeczona — Lolot. Siostra mojej narzeczonej, Zofja-Eleonora. Obchodzi dziś urodziny. Co pan pije? Ja stawiam!
Pili żółty, słodki „eiercognac“ ze względu na obecność dam, pili zwykły konjak dla własnej przyjemności, a także poncz szwedzki, brandy, Manhattan-flips i whisky z wodą sodową. Odwieźli dwie damy, zaopatrzone aż w trzy imiona — Lolotte i Zofja-Eleonora — do domów, pożegnali je i znów zajrzeli do piwniczki na rogu Chausseestrasse...
Ta burzliwa noc nawiązała — jak często mówią w romansach — jakąś mocniejszą nić między dwoma wykolejeńcami. Blady przybysz z czarnym notesem i siłacz-tubylec spotykali się odtąd dość często późnym wieczorem.
Mec przychodził do fabryki „po fajerancie“, oglądał uważnie lampy, nastawiał aparaty, sprawdzał połączenia, robił pomiary spektroskopowe. Później zamykał prąd, rozpoczynał tak zwaną „ekspozycję“ i właściwie był wolny. Zostawiał na dyżurze van der Lindena, Peere-