Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

równaniu z bezmiarem tajemnic? Cośmy wskórali? Spróbujcie raz — zamiast gadać po próżnicy — wziąć się do roboty. Wymyślcie coś, darmozjady. Ja truchleję wobec ogromu wiedzy ludzkiej. Czytam teraz zgłoszenia patentowe i roczniki czasopism... Przez czternaście lat byłem w letargu i dziś już wszystkiego umysłem ogarnąć nie mogę. Nie dam rady. Ameryka stanęła do apelu, całe falangi nowych ludzi. Walą naprzód, jak huragan. Przez półtora dziesiątka lat naukę przeinaczyli, nowe dziedziny wiedzy odkryli, zdziałali więcej, niż kilkadziesiąt pokoleń niedołężnych przodków romantycznych. Nie mogę już nadążyć. Stoję za wami, stary maruder, i patrzę. Jak owa kwoka, która wysiedziała kaczęta.
Jeżeli wam się błogosławieństwo starego idjoty z Warszawy na coś przydać może...

11/VI. Poniedziałek. Odkrycie pierwsze: Ludzie z „Domu Słonecznego“ nie są znowu tak zupełnie — bez reszty — szczęśliwi! Piękną panią Sentę coś gnębi, a nawet śniady Daverroes gaśnie chwilami i kiedy go nikt nie widzi, opiera głowę na ręku — mniej więcej