Strona:Bruno Winawer - Dług honorowy.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czegóż więc robimy taki wrzask, jakbyśmy kosmos wypełniali bez reszty? W. Mec.
— Poczciwcy — myślał Mec, wznosząc ostentacyjnie kufel po raz niewiadomo który — będą to wszystko musieli wykreślić, wydrapać, wygładzić. Ich gość dzisiejszy nie przynosi im zaszczytu. Jest to stary, nędzny belfer ze szkaradną plamą na sumieniu. Nie reprezentuje „Gazety Codziennej“, ani społeczeństwa. Może już za tydzień będzie siedział w więzieniu śledczem. Pytanie tylko — gdzie?
Tymczasem krzyczał wiwat i na zdar, bo przy odrobinie dobrej woli można się urznąć nawet jasnem piwskiem.
Dopiero w Karlsbadzie wykradł własną walizkę, uciekł chyłkiem, zmylił pogonie i ruszył przez tak zwaną Saską Szwajcarję i Drezno do Berlina.