Strona:Bruno Jasieński - Pieśń o głodźe.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kszyczy w was ukszyżowana ulica.
żywe, odpreparowane od naskurka mięso.
ja,
ktury śpię,
kiedy otello morduje desdemonę,
czuję, jak mi śę nogi pszerażone tszęsą,
gdy na rogu, otoczony gawiedźą
zdyha ślepy, zajeżdżony koń.
oto jest prawdźiwy, ńemalowany teatr.
wielobarwne, heraklitowskie wszystko,
walące konkretnośćą, jak obuhem, z nug.
wie o tem dobże i motłoh,
kiedy gapi śę na bezpłatne widowisko.
ńe wiedzą tego pańe i panowie
z taktem
pszehodzący na drugą stronę, gdy na płytah
wśrud grobowej, naprężonej ćiszy
idźe ćężki, pszedśmiertelny balet.
panowie ńe mogą pogodźić śę z faktem
że teatr ten ma wiele ńewątpliwyh zalet.



piszą o tym wszystkim gazety.
piszą więcej.
w rubryce nadzwyczajnyh wypadkuw
są małe, ńewyraźne wzmianki
o śmierćah