Strona:Bruno Jasieński - Pieśń o głodźe.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miasto słyszy wszystko.
wie za kogo wyhodźi kśężńiczka hiszpańska
i co spiskują w gdańsku ńemcy wćąż ńesforńi,
o budowie w himalajah nowego wiaduktu,
radiodepesze z kaliforńji
i stan pogody w timbuktu.
o wszystkim pisze miasto w swoih 40-szpaltowyh poematah:
strajki w elektrowńah. pszejehańa. samobujstwa.
oto jest prawdźiwa gigantyczna poezja.
jedyna. dwudźestoczterogodźinna. wieczńe nowa.
ktura dźała na mńe, jak śilny elektryczny prąd.
jak śmieszne są wobec ńej wszystkie poezje.
poeći, jesteśće ńepotszebńi !
ja ńe czytam strinberga, ańi norwida,
ńe pszyznaję śę do żadnego spadku.
czytam świeże, pahnące farbą dźenńiki,
z bijącym sercem pszeglądam rubryki wypadkuw,
kture mńe kłują, jak ostre pilńiki.

o, nadzwyczajne wypadki.
samobujstwa. podżuceńa. katastrofy.
krutkie spięća. tajemńicze pożary.
czarne strajki. rozstszelańa. napady.
jaka ogromna kryje śę w was tajemńica.
ńepszetłumaczalna.
tajemńica pulsującyh miast.