Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rabi Eleazar pomilczał chwilę, potem podjął, jakby do siebie, w głębokiem zamyśleniu:
— Wiele jest mieszkań w dzielnicy żydowskiej, których drzwi nie broni mezuze. Przez te drzwi wszedł do nas Malach Hamaweth.
Zapadła długa cisza. Potem rebe jął mówić dalej, jakby ciągnął głośno własną myśl:
— Powiada rabi Hillel, najmędrszy z mędrców: Za czasów rabiego Ezra, kiedy naród żydowski był rozbity, a dokoła szalała zaraza chrześcijaństwa, pragnąc ustrzec się przed nią i zachować swój zakon, żydzi po miastach otoczyli domostwa swoje wysokim murem, a współcześni nazwali te miasta żydowskie słowem: „ghetto“. Ale nadszedł czas, gdy żydom uprzykrzyła się mowa ojców ich i zapragnęli ponieść swój zakon między obcych na pohańbienie. Wtedy zburzyli mur, okalający ich domostwa, i odtąd klęski gojów stały się ich klęskami, a gniew Pański obrócił się przeciw nim. Póki nie ogrodzą się żydzi na nowo murem nieprzebytym od wszystkiego, co nie jest nimi, póty pożerać ich będzie mór, a anioł śmierci nie opuści ich progów.
W tem miejscu rabi Eleazar ben Cwi dał znak ręką, że uważa audjencję za skończoną, polecając szamesowi odprowadzić do drzwi przybyłych.

Dnia 30 lipca o godzinie piątej po południu na bulwarach ukazały się nadzwyczajne dodatki. W dodatkach donoszono o nowym zamachu separatystycznym. Ludność żydowska obwodu Hôtel de Ville opanowała ratusz i wyparła z obrębu całej dzielnicy ludność aryjską. Apatyczni chrześcijanie naogół nie stawiali oporu. Na jedyny zdecydowany sprzeciw żydzi natrafili w dzielnicy Saint-Paul, zamieszkałej przez ubogą ludność polską. W odruchu wrodzonego antysemityzmu ludność polska usiłowała przeciwstawić się z bronią w ręku. Doszło do krwawych utarczek, które pociągnęły