Strona:Bruno Jasieński - Palę Paryż.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oczy patrzą zawsze wgórę, oba po jednej stronie, poczwarne, niesamowite, dziwaczne, a lewej strony — wogóle niema.
W ogromnem mieście Paryżu, w rudym, piegowatym domu przy ulicy Pavé, mieszka rabi Eleazar ben Cwi.
Ulica Pavé leży w sercu dzielnicy Hôtel de Ville, małego żydowskiego Paryża. W środku międzynarodowego miasta, w centrum Francji, przyniesione tu skądś, ze wschodu, z żyznych pól Ukrainy, z kałużastych miasteczek Galicji, osiadło, namuliło się przez kilka dziesięcioleci, wyrosło beztradycyjne nowoczesne ghetto, trwałe, nierozpuszczalne, odosobnione.
W wielkiem wielojęzycznem mieście ścierają się z sobą na miał setki języków, dziesiątki narodów i ras, użyźniając mierzwą nowych, zapładniających elementów chłodną glebę francuską. Żydzi polscy i rosyjscy z właściwą im zdolnością nieasymilowania się, wlani w roztwór miasta, wypłyną zawsze na powierzchnię jednolitą plamą oliwy.
W Paryżu kotłują się masy, powstają i upadają gabinety, zderzają się i przesadzają w karkołomnym wyścigu wydarzenia. Tu jest cisza, czarny połyskliwy asfalt, lśniący, jak berdyczowskie błoto, jeszybot i bożnica, tydzień od piątku do piątku, i co piątek na stołach u okien karłowate drzewka zakwitają pomarańczowemi płomykami świec.
Tu są swoje własne wydarzenia. Do piekarza Herszla przyjechał czerwonym samochodem syn z Ameryki, i samochód nie mógł wjechać w wąską szczelinę uliczki Prevost. Z Jass przybyła nowa partja żydów uciekających przed pogromem. Córka tandeciarza Mendla, która zeszłego roku zbiegła do miasta z murzynem dżazbandystą z kawiarni na ulicy Rivoli i po miesiącu wróciła do ojca, urodziła dziecko, małego murzynka, i stary Mendel powiesił się w sieni ze wstydu przed sąsiadami. W wąskich, obłupanych uliczkach stygnie stęchłe galaretowate powietrze, nieruchome i prze-