Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziesiąte, uważnie przysłuchiwał się rozmowie. Synicyn dosłyszał nazwisko Urtabajewa. Spojrzał pytająco na Morozowa.
Morozow wskazał mu taburet obok siebie i nachylił się do Kirsza:
— Przetłomaczy mi pan później? Nie wszystko tu rozumiem.
Kirsz kiwnął głową.
— Powinien pan zrozumieć, mister Kirsz — mówił po angielsku Murri, — że dla mnie osobiście jest to w wysokim stopniu nieprzyjemne. Tak czy owak, ja pierwszy zwróciłem uwagę waszą na eksperyment mister Urtabajewa. Powiadają, że Urtabajew powołuje się na zgodę Barkera. Nie chcę negować tej możliwości. Barker mógł, powiedzmy, zgodzić się na eksperyment z jednym — dwoma ekskawatorami. W ten sposób, kolega Urtabajew, możliwe, tylko niewiele przekroczył swe pełnomocnictwa...
— Nie rozumiem, dlaczego pan tak zawzięcie stara się wybielić Urtabajewa, — przerwał Kirsz.
— Widzi pan, wychodzi, że ja, mimowoli, zrobiłem świństwo memu tadżyckiemu koledze. Sprzeciwia się to elementarnym zasadom naszej etyki zawodowej. Kolega Urtabajew może to potraktować, jak denuncjację. Świadomość tego, jest dla mnie wysoce nieprzyjemną. Pan, jako inżynier, powinien to zrozumieć. Przyszedłem panów prosić o niewyprowadzanie wniosków z omyłki kolegi Urtabajewa. Przekonanie, że zwichnąłem karjerę miejscowemu koledze, będzie mi poważnie przeszkadzać w dalszej pracy.