Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niłam w czasie nieobecności Jeremina, ale go nie czytałam.
— A skąd pani w takim razie wie, że dotyczy Krystałowa?
— Przeczytałam tylko ustęp, albowiem zauważyłam znajome mi nazwisko.
— Ale wszak cały list poświęcony jest Krystałowi, a nie tylko jeden ustęp.
— Wszystkiego nie czytałam.
— Wkażdym razie o tem, że Krystałow poszukiwany jest za defraudację, pani czytała?
— Nie, przeczytałam tylko ustęp o jego pochodzeniu.
— Tak. I to zagadnienie wydało się pani taką błahostką, że spotykając się codziennie z Jereminym, zapominała pani za każdym razem zakomunikować mu to. Nie przypominała pani sobie tego, nawet gdy pani zaprosiła Krystałowa na pamiętny wieczorek, w związku z wyjazdem Czertwiertiakowa?
— Ja go nie zapraszałam. Sam przyszedł.
— Czy nie spostrzega pani, że to wszystko pozbawione jest najmniejszego sensu? Dlaczego stara się pani wszystkiemi siłami sobie zaszkodzić? Widzi pani, nie zapisuję nawet jej odpowiedzi, obciążyłoby to panią jeszcze więcej. Niech pani zrozumie, tylko szczere przyznanie się i podanie motywów mogą jej pomóc.
— Chce mnie pan zgubić czy chce mi pan pomóc?
— Chcę pani pomóc przyznać się do winy, —