Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogą tylko w silnym stopniu pogorszyć pani sytuację... Pani odzyskała już równowagę?
— Tak, zupełnie... Niech pan pyta. Jeżeli będę wiedziała, to odpowiem.
— Niech pani powie, w jakim celu... brała pani niektóre dokumenty, tajne często, wpływające do biura zarządu, i wręczała je obywatelowi Niemirowskiemu?
— Żadnych dokumentów nie brałam i nikomu ich nie wręczałam. To potwarz.
— Zaznaczyłem już pani, że nim ją tu zawezwałem, zebrałem od wszystkich wplątanych w tę sprawę osób zeznania. Zaprzeczać faktom, stwierdzonym przez śledztwo, niema najmniejszego sensu. To może tylko pani zaszkodzić. Aby przekonać panią, jak bardzo jej zaprzeczenie jest nierozsądne, mogę pani tylko powiedzieć: mąż pani, u którego znaleziono część zaginionych dokumentów, przyznał się, że otrzymał je od pani.
— To kłamstwo!
— No dobrze, przerwiemy na chwilę przesłuchanie, dopóki się pani nie uspokoi... A list co do Krystałowa, który znaleziono w pani torebce, również się tam znalazł bez jej wiedzy?
— List dotyczący Krystałowa położyłam do torebki, aby wręczyć go Jereminowi, później zaś zapomniałem.
— Otworzywszy go i zapoznawszy się uprzednio z jego treścią?
— Otworzyłam go, jak to wogóle często czy-