Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i chciał natychmiast ojcu zakomunikować o swej decyzji, lecz ojca w domu nie było. Nie wrócił także i następnego dnia. Jimmy udał się do drukarni po informacje. Wspólnik ojca rzucał się po biurze cały purpurowy. Oświadczył Jimmy, że ojca jego aresztowali wczoraj na czwartej avenue, gdzie on urządził straszny skandal. Wlazł na trybunę i począł wrzeszczeć na całe gardło, że socjaliści sprzedali klasę robotniczą; ci idjoci chcą znowu dać siebie zarżnąć. Obraził prezydenta Wilsona i sztandar narodowy. Nie przestawał krzyczeć nawet z samochodu policyjnego, dokąd wsadzili. Ojciec Jimmy chce zrujnować przedsiębiorstwo. Teraz, kiedy wylazł z niego znowu ten przeklęty „uobli“, nie może być między nimi nic wspólnego. Bezzwłocznie się z nim rozliczy i nie pozwoli hańbić swej firmy.
Ojciec Jimmy wrócił piątego dnia. Trudno go było poznać: twarz miał spuchniętą, nad prawem okiem wisiał ogromny guz, nos, pokrwawiony i nabrzmiały, zajmował połowę twarzy. Brakowało mu przednich zębów i opuchnięta górna warga zakrywa.a wstydliwie tę dziurę.
Jimmy powiedział, że on i jego koledzy z klasy uważają za swój obowiązek bronić cywilizacji przed barbarzyństwem. Zapisał się na ochotnika i dzisiaj wyjeżdża do obozu.
Ojciec popatrzał na niego i wyseplenił:
— Trzeba było być ostatnim idjotą, aby dla takiego g... zmarnować swe życie.
Nałożył sobie później kapelusz i wyszedł. To było ich ostatnie spotkanie.