Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w pańskiej osobie nietylko kierownika, cieszącego się ogólnem zaufaniem i poważaniem, nietylko starszego kolegę i wybitnego specjalistę, którego cenne doświadczenie było dla nas zawsze wielką pomocą, lecz i wyjątkowego, powiedziałbym, kryształowego człowieka, jakich się dziś znajdzie niewielu, człowieka o głębokich zasadach, dla którego prawda nauki zawsze była prawdą najwyższą. To głębokie oddanie nauce, którego przykład nam wszystkim, towarzysze, dał Eugenjusz Chrystoforowicz, powinno dla każdego z nas pozostać nazawsze kierowniczym kompasem w tej dalekiej żegludze, jaką kraj nasz w tej chwili odbywa. Dlatego wznoszę ten toast za naszego nauczyciela, walecznego bojownika prawdy nauki, naszego drogiego Eugenjusza Chrystoforowicza.
Wychylił kieliszek i siadł. Ze wszystkich stron rozległy się oklaski.
W czasie napełniania opróżnionych kieliszków, ze szklanką piwa w ręce podniósł się Czetwiertiakow. Wszyscy ucichli. Czerwiertiakow poprawił binokle i wzruszonym głosem począł mówić:
— Towarzysze inżynierowie! Jestem głęboko wzruszony temi słowami, które pod moim adresem wypowiedział Andrzej Afanasjewicz. Długie lata pracy naukowej nauczyły mnie istotnie podchodzić do wszystkich zjawisk z miarką sprawdzonego praktycznego doświadczenia. Z doświadczenia historji wiemy, że największe wynalazki, posuwające cywilizację o stulecia naprzód, nie były nigdy dziełem utalentowanych fantastów-amatorów, lecz zawsze należały do trzeźwych ludzi nauki i stanowiły wyniki