Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tamę naszego aryka i przekopał w niej maleńkie przejście. Woda cienkim strumykiem pociekła w nasz aryk i popełzła po dnie, wązką, jak sznurek.
Wtedy nasi dekchanie zamachali rękoma i poczęli czynić wyrzuty mirabowi: obiecałeś wszak dzielić sprawiedliwie, a teraz odprowadzasz wodę do bajskiego kiszłaka.
Mirab się rozgniewał i odpowiedział:
— Jesteście ciemni i nic nie rozumiejący. Czy woda mierzy się szerokością koryta? Spójrzcie na Wachsz. Jak szerokie jest jego koryto na równinie. A potem idźcie do kiszłaka Tutkauł, gdzie Wachsz znowu uchodzi w góry. Koryto jego jest tam tak wązkie, że dwaj dechkanie, stojąc na obu brzegach, może podać sobie ręce. Czy przez to mniej jest wody w Wachszy pod Tutkaułem, niż pod Kurgan-Tepa? Nie gniewajcie Boga swą ciemnotą!“
Podszedł do konia i wyjął z churdżuma[1] rurkę szklaną w drewnianej oprawie. Na rurce, po obu stronach, widzimy cyfry arabskie. Pokazał ją nam i rzekł:
„Oto przyrząd, przy pomocy którego święci mirabowie w Mecce mierzą kierunek rzek. Widzicie tę ciemną szklaną kulkę na końcu rurki? W kulce tej śpi święta żmijka. Gdy kładę ją do wody, żmijka podnosi się do góry w rurce i pokazuje cyfrę: ile wody przepływa w waszym aryku.“

Opuścił przyrząd w aryk dużego kiszłaka. Żmij-

  1. Churdżum — siodło.