Strona:Bronisław Rejchman - Wrażenia z podróży po południowych okolicach Królestwa Polskiego.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niałości, więc zaczęliśmy rozbijać kamienie na powierzchni leżące aby z nich drobne skorupy wydostać.
Po kwadransie zjawia się przed nami figura ekonoma czy pisarza.
— Dzień dobry panom!
— Dzień dobry.
— Panowie zapewne w celu naukowym.....
— Tak jest.
Chwila milczenia, przerywana stukiem maleńkich młotków i wzajemném zwracaniem uwagi na skamieniałości.
— Może panom potrzeba pomocy? p. J. chętnieby przysłał.
— O serdecznie dziękujemy za tę uprzejmość — ale nam żadnéj pomocy nie potrzeba.
Znowu, chwila milczenia.
— Przepraszam panów, p. J. chciałby wiedziéć, kto panowie jesteście i w jakim celu tu przyszliście! czy można wiedziéć?
— O, z największą przyjemnością! odezwał się geolog, który nas oprowadzał. Jesteśmy geologami, wysłanymi przez ministra spraw wewnętrznych dla zbadania tych okolic oraz dla poszukiwań soli.
Figura kłania się. Znowu milczenie i kucie młotkami.
— Możeby panowie byli łaskawi zajść do dworu, dziedzic wielceby rad był panom.
— Zechciéj pan najuprzejmiéj podziękować p. J. w naszém imieniu i przeprosić, że z jego grzeczności korzystać nie możemy, dla braku czasu. Dzisiaj pozostała nam jesze wielka przestrzeń do zwiedzenia.
— Przepraszam panów, ale sam obowiązek.
— Co?
— Sama grzeczność nakazuje....
— Co i komu nakazuje? — zapytało naraz kilku zdziwionych tym zwrotem rozmowy, wskazującym, że jakoś „nie sama grzeczność“ przysłała tego zbytecznego rozmówcę.
— Panom nakazuje — ciągnie daléj figura — abyście zaszli do dziedzica i opowiedzieli co na jego gruntach robicie?
Homeryczny śmiech był odpowiedzią na tę dziką pretensyą.
Jeden z nas odrzekł.
— Zboża nie depczemy, bośmy przyszli dróżką lub po ściernisku, stodół tu nie ma, więc nie możecie nas posądzać o chęć kradzieży lub podpalenia...
— Ach, któżby panów o to posądził! — ale zawsze obowiązek grzeczności...