Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiła, lecz po chwili król kazał wezwać ogrodniczka.
Wszedł chłopiec śmiało w swej białej czapeczce i zatrzymał się u progu.
— Jak śmiesz stać w mojej obecności z nakrytą głową?
— Nie mogę zdjąć tej czapki, miłościwy królu.
Wtedy królewna wstała ze złotego tronu, zbliżyła się do młodzieńca i zdjęła białą czapeczkę, a złote włosy, jaśniejsze od słońca, spadły mu na ramiona.
Dwór cały krzyknął z podziwu, sam król olśniony patrzył ze zdumieniem na pięknego młodzieńca, który stał niewzruszony u progu.
— Ty pochwyciłeś trzy jabłka królewny? — spytał monarcha wreszcie.
— Oto są — odparł młodzian, kładąc je przed królem. — A oto rana od strzały na nodze.
Przez chwilę trwało głębokie milczenie.
— Czy ty na czele walecznych rycerzy ocaliłeś mnie od klęski i niewoli pokonawszy silniejszego wroga? — odezwał się król znowu.