Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Niewiadomska).djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiem wszystko — rzekła królewna — wiem, coś uczynił dla mnie, widziałam walkę twoją z olbrzymami i pokutę za słabość, wszystko już minęło. Teraz mocą tego cudownego jaworu chcę, abyś stanął przy mnie w srebrnej, kutej zbroi, gdyż pilno mi powrócić do zamku rodziców, którzy dotąd opłakują swe stracone dziecię.
Jeszcze nie domówiła tych słów piękna królewna, gdy rycerz w srebrnej zbroi stał obok niej pod jaworem. Milczał i z wdzięcznością tylko patrzał na nią, a królewna rzekła znowu:
— Przez moc tego jaworu chcę być u ojca, matki, w naszym starym zamku.
Zadrżała ziemia, podniósł się wiatr gwałtowny, iż komnata przez chwilę kołysała się jak na morzu, a gdy rycerz i królewna otworzyli olśnione oczy, znaleźli się przed starym zamkiem, w pięknym, obszernym ogrodzie. Z bram zamku król wyjeżdżał na czele orszaku, złożonego z dworzan i rycerzy; w otwartym oknie siedziała królowa otoczona damami dworu.
Nagle królowa krzyknęła radośnie: ujrzała stary jawor na swym dawnym miej-