Przejdź do zawartości

Strona:Bracia Grimm - Baśnie (Londyński).djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Królewna goniła ją oczyma, ale kula zniknęła, bo studnia była głęboka, że dna nie było widać. Królewna zaczęła płakać i płakała coraz głośniej, nie mogąc się uspokoić.
I Gdy tak płacze, ktoś woła do niej:
— Co ci się stało, królewno? Płaczesz tak, że kamień by się wzruszył.
Obejrzała się dokoła, chcąc dociec, skąd by ten głos mógł pochodzić, aż w końcu spostrzegła żabę, która wystawiała z wody swoją paskudną, szeroką mordkę.
— Ach to ty, stara wodochlapko? — rzekła: — Płaczę, bo mi złota kula wpadła do studni.
— Uspokój się, — odparła żaba. — Mam na to radę; ale co mi dasz, jeżeli ci zwrócę twoją zabawkę?
— A co chcesz, kochana żabo? — spytała królewna. — Mam suknie, perły, kamienie, a wreszcie moją złotą koronę dać ci mogę.
Żaba zaś na to:
— Ani sukien, ani kamieni, ani twojej korony nie żądam; ale jeśli mi przyrzekniesz, że będziesz dla mnie dobrą, jeżeli zrobisz mnie towarzyszką swoich zabaw, przyjaciółką, jeżeli będę mogła razem z tobą siadywać przy twoim sto-