Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

praw psychicznych, zbliżając się do ludzi, oczekiwać od nich będzie przedewszystkiem nieuczciwości, podstępu, zła. I druga rzecz: wieczna tęsknota do wzoru, powszechne pragnienie znalezienia przedmiotu uwielbień.
— Połowa wielkości Cezara, Napoleona, Mussoliniego — powiedział kiedyś Paweł Krzysztofowi — polega na tem. Nie oni się wywyższali, lecz tłum sam wznosił ich nad swoje głowy. Wznosił ich nie dlatego, że byli to oni, lecz zapewniam cię, że to tylko było szczęście tych jednostek, którym podobnych są setki i tysiące. Sztuka polega na znalezieniu się w zogniskowaniu pragnień tłumu. To wszystko. Później wystarczy osłonić się tajemnicą, odgrodzić się niedostępnością, a sami stworzą legendę, sami wywindują na piedestał. Oto mechanika wielkości.
— Jeżeli jest tak, jak mówisz, wyraża się w tem tęsknota do boskości — po chwili namysłu odpowiedział Krzysztof.
— W każdym razie do ponadprzeciętności.
— A jednak konwencjonalizm jest też wrodzoną siłą społeczną. Gromada zazdrośnie pilnuje, by nikt nie wyrósł głową ponad właśnie przeciętność, powyżej standardu. Nie wolno być innym. Doświadczyłem tego na sobie. Wogóle nie wolno być innym.
Paweł potrząsnął głową:
— To prawda. Nieraz zastanawiałem się nad tem. Mojem zdaniem kult przeciętności wyrasta z samego instynktu stadowego. Obrona przed indywidualizacją osobników, troska o utrzymanie więzi społecznej drogą upodobnienia się poszczególnych jednostek.
— Skądże w stadzie bierze się zatem tęsknota do indywidualności?
— Do wielkich indywidualności — poprawił Paweł.
— Tembardziej. Czyż nie świadczy to o pragnieniu Boga, jakie tkwi w człowieku?
Paweł wzruszył ramionami: