Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 2 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Moja droga, oczywiście można przyjąć i taki sposób komentowania tych rzeczy. Mamy wszakże znacznie prostszy. Stado zawsze potrzebuje przewódców. Ilekroć w którymś z pośród swoich poczuje większą siłę, większe zdolności, powołuje go do sprawowania władzy. A co najciekawsze, że uwalnia odrazu wybranego osobnika z pod kryterjów przeciętnej miary czy to pod względem prawa, czy moralności, czy konwenansu. Obdarza go tyloma przywilejami, ile tylko sam zapragnie. Gdy zaś z któregokolwiek podoba mu się nie skorzystać, wszyscy podnoszą to jako wyjątkową łaskę dla stada. Gdyby Bonaparte sam sobie raz jeden wyczyścił buty, napisanoby o tem kilka tomów, a nauczycielowie, opowiadając o tem dzieciom w szkole, do dziś dnia i jeszcze przez kilka wieków zachłystywaliby się z zachwytu.
Paweł nalał sobie jeszcze jedną filiżankę kawy i wypił ją duszkiem.
— Psychoanalitycy twierdzą — ciągnął — że w ludziach wielkich człowiek przeciętny widzi urzeczywistnienie własnych marzeń. Rozmawiałem z takim jednym manjakiem, który ma głowę wyfaszerowaną formułkami i gotowemi diagnozami. Plótł mi coś o tem, że źródłem kultu wielkich ludzi jest pierwiastek kobiecy tkwiący w psychice wielu mężczyzn.
— Nie rozumiem — przerwał Krzysztof.
— I ja też — zaśmiał się Paweł — miało to znaczyć, że wybijają się ludzie o zdecydowanie dominującym pierwiastku męskim, a uwielbienie, jakie ich otacza, wynika ze skobiecenia większości społeczeństwa. W tem wszystkiem mają odgrywać rolę niezaspokojone w dzieciństwie żądze posiadania i temu podobne faramuszki. Trzeba być erotomanem, żeby w to wierzyć i nie wstydzić się podobnych głupstw. Jeżeli w czemś widzę objaw skobiecenia, to właśnie w tym kręćku zahaczania wszystkiego o płciowość.
Strzepnął popiół z rękawa i spojrzał na Krzysztofa. W pokoju paliła się tylko jedna lampa i w ską-