Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

środowisku głupoty, próżności, snobizmu i sobkostwa...
— Masz rację, ta kobieta go zgubiła, ten potwór bezduszny — zakaszlał w pasji chory — ten zły duch jego domu... Ona was tak wychowała, ona zatruła mu życie, ona rozdzieliła nas, najlepszych, najbardziej kochających się braci! Ona mi zabrała brata! To jej podłość zacisnęła mu stryczek na gardle! To przez nią ten najszlachetniejszy człowiek doprowadzony został do oszustwa. Taka hańba, taka hańba! O Boże! O sprawiedliwy Boże! Ukarz ją strasznie za jego śmierć, za moją krzywdę, za mój wstyd! Ukarz ją strasznie... ukarz... ukarz...
Głos chorego przeszedł w rzężenie, po jego białej twarzy spływały gęste łzy.
Paweł wyjął chusteczkę, przyłożył ją do oczu i z poza niej uważnie przyglądał się stryjowi. Zawsze miał go za człowieka zimnego, wyrachowanego, nawet skąpego, a już zupełnie niezdolnego do wszelkich uczuć i namiętności. Nowy rys, odkryty obecnie w jego charakterze, nakazywał ponowną zmianę taktyki. Cóż będzie, jeżeli stryj oświadczy gotowość pokrycia długu z własnej kieszeni?... To pokrzyżowałoby wszystkie plany. Myśl Pawła pracowała jednak szybko i sprawnie. Wiedział, że rozgrywa teraz najważniejszą grę i wiedział, że jej przegrać nie wolno.
Pan Karol zwolna uspokajał się i zapytał:
— Kiedy ojciec zwracał się do ciebie?
— Zbyt późno niestety. Przed miesiącem. Gdyby...
— Jakże cię odnalazł? — przerwał chory.
— Sprzedaję sporo bawełny do Łodzi, a wpłaty kierowane są na mój rachunek w tym właśnie banku „Lloyd and Bower“, w którym ojciec zaciągnął tę nieszczęsną pożyczkę. Dowiedział się o mnie tedy z przypadku, albo też od któregoś z przemysłowców łódzkich. Dość, że napisał do mnie rozpaczliwy list z prośbą o pośrednictwo.
— A ty?...