Strona:Bracia Dalcz i S-ka t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na drodze do objęcia dyrekcji. Zdzisława niedawno wywieziono w taczkach, zresztą on nie zna się na całokształcie interesów fabrycznych, Jachimowskiego zaś nienawidzi pan Karol, ma sporo wrogów w administracji, zresztą dokucza mu katar kiszek...
— Więc rezygnujecie?!...
— Hm... właśnie mówiliśmy... czy nie najlepiej byłoby, gdybyś ty, kochany Pawle, zważywszy, że...
Przerwał, gdyż Paweł Dalcz żachnął się, a jego rysy wyrażały zdumienie i jakby obrazę.
— O co państwu chodzi? — zapytał prawie drwiącym tonem.
Jachimowski chrząkając, zacierając ręce, jąkając się i raz po raz zwracając się do żony, jakby szukał jej pomocy, zaczął wyjaśniać, że właściwie byłoby to jedyne i najlepsze wyjście z sytuacji, że Paweł najbardziej nadawałby się na objęcie tego stanowiska, że przecie zna dobrze stan rzeczy, że zresztą w jego ręku znajduje się sprawa pożyczki... No, a z drugiej strony, co to mu szkodzi? Inna rzecz on, Jachimowski, którego tu wszyscy znają, który ma w Warszawie różne interesy. Gdyby doszło do skandalu, straciłby opinję, podczas, gdy Paweł może gwizdać na wszystko, bo jego sprawy nie zawadzają o Polskę, koncentrują się zagranicą...
— Bardzo się mylisz — przerwał Paweł — dużo bawełny sprzedaję do Łodzi. Poza tem przeprowadzenie tego planu wymagałoby pozostania w kraju na kilka miesięcy, a ja poprostu nie mam czasu. Zresztą uważam, że i tak zrobiłem dla was więcej niż nakazywałby mi tak zwany dług wdzięczności. Z jakiej racji miałbym ponosić tyle pracy, ryzyka i wysiłku? Chyba sami rozumiecie, że do poświęceń z powodu uczuć familijnych nie jestem zbytnio obowiązany?...
Lecz Jachimowski nie ustępował. Z pomocą przyszła mu Ludwika, nawet Zdzisław wydobył z siebie kilka argumentów: pensję dyrektorską i tantjomę. Paweł bronił się coraz słabiej, gdy zaś Halina zarzu-