Strona:Bolesław i Józefa Anc-Z lat nadziei i walki.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z tymi panami i słuchać krytyk naszych wodzów z punktu widzenia czysto wojskowego. — Nie wątpię, iż gdyby szanse powstania choć trochę się były powiększyły, — to kilkunastu z nich do nasby było przeszło.
W rzeczywistości skończyło się na dwóch oficerach i jednym zacnym 20-stoletnim młodzieńcu Bolesławie Łąckim, który jako junkier w owym czasie wyszedł do oddziału Bończy, lecz nieszczęśliwy schwytany w parę miesięcy potem w bitwie z Chmielińskim, skazany na śmierć, rozstrzelany został w Radomiu.
Czengery tam go wysłał, bo jak zwykle urzędowe wyroki śmierci i egzekucye od siebie oddalał.
Cześć pamięci zacnego młodzieńca!
Obcując wielokrotnie z oficerami Czengerego, nie dziwiłem się ich postępowaniu, choć sam nie umiałbym pogodzić mych sympatyj dla powstania z jednoczesnem walczeniem przeciwko niemu, lecz oburzała mię ta wielka ilość cywilnej młodzieży, staczającej walki przy bilardzie pomiędzy sobą, uprawiającej dość głośno patryotyzm po knajpach i cukierniach. — Tak tu jak i na Kujawach spotykałem się z tem nieszczęsnem opóźnianiem szewców w przygotowaniu odpowiednich butów, lub z wyczekiwaniem na jedwabną bieliznę, mającą uchronić ciała patryotów od wielu paskudnych przypadłości!...
Wyjeżdżałem z Kielc i powracałem, kręcąc się po całem województwie i spełniając wszelkie możebne mniej więcej bezpieczne funkcye. Bardzo często zwiedzałem niektóre formujące się oddziały, zawożąc im informacye o zamierzonych ruchach moskiewskich, jakoteż rozkazy, pieniądze itp. pośredniczyłem również w porozumieniach organizacyjnych całego województwa.