Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lubi. Całe szczęście, że Opatrzność zawsze nad małoletniemi czuwająca, wskazała mężom z Kuryera Codziennego środek, który o tyle przyczyni się do bankructwa wszystkich betonowych i budowlanych towarzystw, o ile osłodzi dolę już do ostatniej kropli funduszu wyciśniętych lokatorów.
Przyjacielskie jednak stosunki nasze nakazują nam przy dokończeniu udzielić Kuryerowi Codziennemu dwu rad. Pierwszą jest ta, aby przed ogłoszeniem nazwiska dobrego gospodarza wydelegował choćby roztrzepane do obejrzenia domu, druga zaś jest ta, aby od każdego unieśmiertelnionego dobroczyńcy brał kontrakt, że tenże, zaraz po przychylnem odnotowaniu go, ceny lokalów nie podwyższy.
Mamy nadzieję, że przy zachowaniu dwu tych ostrożności, wynalazek Kuryera Codziennego okaże się brzemienniejszym w wielkie następstwa i przechodzimy do innych, niemniej palących kwestyi:
Ponieważ Kuryer Codzienny w sprawie komórek dla stróżów, a Wiek w kwestyi łatania dziur w asfaltowych chodnikach, w sposób niezbity dowiedli wpływu prasy na bieg społecznych zjawisk, poważamy się przeto i my ze swej strony postawić kilka propozycyi:
1) Aby grono archeologów-amatorów wysłało do Redakcyi naszej delegata, któryby obejrzał leżącą u nas kość jakiegoś niecodziennego zwierzęcia i ostatecznie zdefiniował, czy wymieniona kość jest rogiem przedpotopowego słonia, czy zadnią nogą przedpotowego wieloryba, czy może tylko ową oślą