Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Domyślam się, że kombinacya ta dojdzie do skutku, choćby dla usunięcia niesnasek, a jakieś wieszcze przeczucie mówi mi, że nastąpi ona bardzo prędko i że którykolwiek z nas, poszedłszy na wystawę celem zakupienia obrazu, przekona się, że już został sprzedany i to nie za trzy, ale za cztery tysiące rubli, z powodu licznej konkurencyi.
A teraz niech propagatorzy nizkich cen na dzieła sztuki powiedzą, czy p. K. nie mógł postawić takiej właśnie ceny, jaką postawił?


∗                              ∗

Od sztuk pięknych chciałem przejść do niepięknych, ale takich ani w Warszawie, ani na prowincyi nie znajduję.
Możnaż to bowiem nazwać sztuką niepiękną, że ci Lublinianie, którzy na odczycie „O piękności form ciała ludzkiego“ najzapalczywiej klaskali, dziś najzapalczywiej przeciw niemu występują, dlatego że poświęcono w nim parę ustępów teoryi przemiany gatunków? Ależ panowie zastanówcie się! Prelegent zrobił wprawdzie bardzo źle, że w Lublinie mówił o Darwinizmie, jeżeli wiedział, że szanowne to miasto dla błahych powodów traci równowagę umysłową — ależ to dopiero pół błędu. Prelegent nierównie zrobiłby gorzej, wyprowadzając genealogię ultrakonserwatystów lubelskich od istot niższych; szczęściem tego już występku nie dopuścił się, sami bowiem ultrakonserwatyści przyznają, że prelegent tylko ludzi od istot niższych wyprowadzał.