Strona:Bolesław Prus - Kroniki 1875-1878.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak więc najogólniejszą przyczyną omdlenia zabaw naszych jest brak zdrowia, brak pieniędzy i brak żywiołów wiejskich.
Rozpatrzmy się teraz w szczegółach.
Oto jest pan X. Ojciec jego był kupcem galanteryjnym i on jest także kupcem galanteryjnym. Ojciec na maskaradach rej wodził, syn chowa się w kąt i medytuje. Ojciec całą noc tańczył — syn ledwie że chodzi.
Przyczyny różnic między dwoma pokoleniami jasne są jak słońce. Sklep ojca był jedyny w mieście, kupowali więc w nim wszyscy i płacili słono; obok sklepu syna jest kilkanaście podobnych, nie dziw więc, że duże wydatki, małe dochody i konkurencya — zatruwają mu życie. Syn prócz tego zrobił kapitalne głupstwo, sprowadziwszy w adwencie mnóstwo zbytkownych towarów, których nikt kupować nie chce. W adwencie można już było przewidzieć stagnacyę na karnawał; nasz kupiec jednak nie przewidział jej, ponieważ po za obrębem buchalteryi człowieka tego nic już nie obchodzi na świecie. Gdyby miał większe wykształcenie, uniknąłby zawodu i nie potrzebowałby się kwasić obecnie. Gdyby zbyt wcześnie żyć i hulać nie zaczął, miałby więcej energii i szczerą ochotę do śmiechu.
Oto jest młody człowiek bez zajęcia. Ojciec jego żył wesoło umiejąc tylko paplać trochę po francusku i dobrze tańcować. Syn wszedł w ślady ojca, zapomniawszy, niestety! że mazurem nie zdobywa się już dzisiaj pozycyi na świecie. To też ojciec cudownie bawił się na maskaradach, był bowiem na swoje czasy dostatecznym; syn nudzi się,